Kolejnym rywalem Orła Mroczeń w nowych, międzyokręgowych, rozgrywkach był Piast Kobylin. Dotychczasowe pojedynki tych drużyn wyróżniały się zwykle zaciekłością. Ich bilans jest korzystniejszy dla piłkarzy prowadzonych obecnie przez Pawła Janasa, czyli 6 zwycięstw oraz 4 porażki. Piast góruje nad Orłem również w klasyfikacji bramkowej (18-14). Ale w niedzielę Orzeł popsuł mu tę statystykę i wygrał 1:0. Ciekawe czy piłkarze Orła sprezentowali po meczu swemu trenerowi jakiś zestaw środków uspokajających, bo w całej pierwszej połowie i części drugiej przypominał on pacjenta oddziału dla nerwowo chorych. A przecież Marek Wojtasiak to szkoleniowiec i znakomity, i nad wyraz opanowany.
Orzeł swoje spotkanie rozpoczął w najsilniejszym możliwym ustawieniu, czyli z Jędrzejewskim i Góreckim w ataku, natomiast urlopującego Jakuba Kupczaka zastąpił w obronie Jacek Łaś. Pierwsza odsłona meczu prowadzona była w tempie mundialowym - naszej ślamazarnej reprezentacji. Na dokładkę piłkarze Marka Wojtasiaka grali tak, jakby chcieli sprawdzić odporność nerwową i swego trenera, i kibiców. Brakowało dokładności podań, raził brak zdecydowania. Nikt nie zamierzał wziąć na siebie odpowiedzialności i wreszcie zacząć grać tak, jak Orzeł na pewno potrafi. Gracze Piasta byli szybsi i co rusz wyprzedzali mroczenian w odbiorze, przez co mozolnie konstruowane akcje gospodarzy kompletnie się rwały się w strzępy jak niegdysiejsze sztandary chwały. Sygnał na pobudkę dał wreszcie jeden z najmłodszych piłkarzy Orła. Kacper Małolepszy, ruszył lewą flanką, okiwał dwóch obrońców, ale strzelił za słabo i niecelnie. Goście nie czekali na drugi dzwonek. W odpowiedzi na bramkę Peksy posypały się strzały. Najgroźniej uderzał Kaźmierczak, ale i tak było to pudło. Również ostatnia w tej meczu akcja należała do Piasta. Duet Kaźmierczak – Kamiński ograł już mroczeńską obronę, ale ten drugi ten drugi minimalnie przestrzelił.
Na drugą połowę Orzeł wyszedł pierwszy i jakby nieco żwawszy. Już pierwsza akcja wzbudziła wśród gości spory niepokój. Bednarek przerzucił piłkę na prawą stronę, Kamil Jurasik wdarł się z impetem w pole karne i wywalczył rzut rożny. Korner gola nie przyniósł, jednak odbiór drugiej piłki i strzał Bednarka podziałał na graczy Wojtasiaka bardzo mobilizująco. Od tej pory Orzeł nie schodził z połowy rywala. Swoich szans nie wykorzystał jednak ani Górecki, ani Jurasik. A obrońcy Piasta wybijali futbolówkę byle jak najdalej od swojej bramki. Zawodnicy z Kobylina tylko dwa w tej części meczu zameldowali się pod bramką Peksy, ale Gary jest zbyt dobrym golkiperem, by pozwolić się ograć w sposób wymyślony przez napastników gości. W 67. minucie spotkania na boisku w miejsce Jędrzejewskiego stawił się Łukasz Gajewski, który tuż po wejściu na murawę wywalczył kolejny rzut rożny. Wyraźnie było widać, że w przerwie trener Orła umówił się ze swoimi graczami chyba na coś innego. A teraz usiłował im to przypomnieć. Na ten mecz warto było się pofatygować choćby dla bezcennego obrazka, na którym Marek Wojtasiak, na co dzień wzór trenerskiego umiaru i powściągliwości, w bezsilnej pasji kopie już trzeci raz tę samą butelkę z wodą i miota się wokół ławki niczym sfrustrowany lew, któremu jakaś hiena podprowadziła zdobycz. Z tego miejsca trudno jednak pomóc swoim piłkarzom. Jego Orły chyba przypomniały sobie jednak umowę z trenerem i ruszyły do walki. Z daleka jeszcze raz uderzał Janicki, a potem potężnie z 20 metrów próbował Łaś, jednak na bramkarza Piasta to stanowczo za mało. Dwa rzuty wolne z obrębu 16 metra także padły jego łupem. W końcu jednak, po koronkowej akcji gospodarzy, w której uczestniczyli wszyscy ofensywni zawodnicy Orła, udało się zdobyć bramkę. Była 84. minuta spotkania, gdy piłkę przed polem karnym otrzymał Jurasik. Wbiegł bez namysłu z futbolówką pomiędzy stoperów gości i potężnym strzałem z 11 metrów zdobył dla Orła prowadzenie. Po strzelonej bramce Orzeł przypomniał sobie, że potrafi grać nawet z silniejszymi od siebie rywalami. Do końca spotkania nie tracił już piłek. Rozgrywał spokojnie, odbierał zaciekle i stwarzał kolejne okazje. Tuż po golu Marcin Górecki próbował zdobyć bramkę przewrotką. Tym razem się nie udało. Zaraz potem w sytuacji sam na sam znalazł się strzelec gola, jednak sędzia dopatrzył się pozycji spalonej. Po kilku ładnie rozegranych akcjach Orła sędzia Lubryka zakończył pojedynek, który miał dwa całkiem różne oblicza. Jednak najważniejsze, że Orzeł dopisał do swojego konta kolejne trzy oczka.
Kolejnym przeciwnikiem piłkarzy Marka Wojtasiaka będzie Tulisia Tuliszków, która w tej kolejce pokonała przed własną publicznością zespół Polonusa Kazimierz Biskupi 2:1. To spotkanie zostanie rozegrane w niedzielę o godzinie 17:00 na stadionie w Tuliszkowie.
Orzeł Mroczeń – Piast Kobylin 1:0 (0:0). Bramka: Jurasik (84)
Orzeł: Peksa, Parzybót, Strąk, Luźniak, Łaś, Jurasik, Janicki, Bednarek, Małolepszy, Jędrzejewski (67’ Gajewski), Górecki
Rezerwa: Grądowy K., Grądowy M., Froń